wtorek, 23 czerwca 2015

Prolog

- Shayllene Rodriguez? - zapytał wysoki chłopak o błękitnych oczach.
- A może masz lepszy pomysł? - odparł brunet.
- Myślisz, że podoła?
- Nie wiem... Mam taką nadzieję. A ty, braciszku? Znalazłeś coś? - dopytał czarnowłosy.
- Tak. Amanda Brooks. Przyznaj się, Max. Specjalnie ją sprowadzasz do Seattle, prawda?
- Co? Zgłupiałeś chyba - chłopak podniósł brew, gdzie znajdował się kolczyk.
- No nie rób sobie jaj - mruknął brat.
- Nie jesteś lepszy, Alex - warknął Max.
- Ale ja to ja... Ty nigdy nie spieprzasz spraw - uśmiechnął się Alex.
- Oprócz tego jednego razu....


******

- Shy! Jedziemy - zielonooka usłyszała krzyk matki, która dokańczała formalności sprzedaży domu.
-Już - odkrzyknęła i rozejrzała się po pokoju po raz ostatni - Żegnaj, ciepłe Los Angeles - powiedziała do siebie i wyszła z pomieszczenia. Dom, w którym się wychowywała stał teraz cały pusty. Żadnych zdjęć, mebli, niczego, przez co wydawał się być jeszcze większy, niż w rzeczywistości. Dziewczyna opuściła budynek i  wsiadła do czarnego suva.
- Czemu ty zawsze siedzisz z przodu? - zapytała blondyna.
- Bo ze mną można porozmawiać. Ty zawsze siedzisz z słuchawkami w uszach przed kompem, ewentualnie książkami - odparł brat dziewczyny. Ciemna blondynka nie odpowiedziała. Wsadziła białe słuchawki do uszu i włączyła Bring Me The Horizon, po czym odpaliła laptopa.


******

- Znowu?! Czy ta krowa nie ma własnego życia?! - krzyczał czarnowłosy chodząc wściekle po pokoju.
- Dylan. Ona nie jest warta, by się wściekać - odparła spokojnie brunetka z czerwonymi pasemkami.
- Kiedyś ją rozjadę - uśmiechnął się ciepło do dziewczyny i mocno ją przytulił.
- Czyli już nie krzyczymy jeśli chodzi o Amandę? - dopytała.
- Teraz nie - mruknął ciemnooki.
- No to możemy zając się tym - Julie delikatnie pocałowała ukochanego.


******
- Chcę ją poniżyć przed całą szkołą! Mała zdzira - warknęła Amanda.
- Wyluzuj... Jej nikt nie lubi - odparła Amelia podając papierosa blondynce. Ta zaciągnęła się, po czym oddała go przyjaciółce.
- Smarkacz jeden. 
- Spoko, kochana. Mam już pomysł - uśmiechnęła się - To co, lecimy na imprezę do Luke'a?
- Tak. Inaczej to nie będzie impreza, a herbatka - odpowiedziała i spojrzała w lustro.


~~~~~~
Cześć!
Mam nadzieję, że prolog się podoba. Troszeczkę inaczej go napisałam i moim zdaniem, daje radę.
Za chwilę dodam postacie,to mniej więcej zorientujecie się kto jest kto.
Dajcie znać w komentarzach.
I tak, wiem, że ten prolog nie tłumaczy co się będzie działo. I mnie o to właśnie chodzi. Chcę was w ten sposób zachęcić do czytania, zaciekawić. Taki już mój styl, że wszystko powoli wyjaśniam :)
Trzymajcie się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz